Tuesday 22 June 2010

sól ziemi



Po raz kolejny doznałam zadziwienia związanego z pewnym konceptem kulinarnym. Poprzednio zadziwiły
mnie wody mineralne - to, że różnią sie między sobą, że można je dobierać do jedzenia, że jedne łącza się z winem lepiej niż inne. 
Wczoraj zupełnie niespodziewanie natknęłam sie na Mokotowskiej na nowy butik, w którym jest trochę biżuterii i dużo... soli.



W oszczędnym wnętrzu, w pięknych, kwadratowych słojach, złożone niczym skarby czekały na mnie sole o kształtach bryłek, piramidek, ziaren piasku, płatków, granulek i pyłu, klasyczne i aromatyzowane, kamienne, morskie i najszlachetniejszy fleur de sel, w kolorze śnieżnobiałym, łososiowym, fiołkowym, rdzawym, i czarne niczym węgiel. Wszystkie w stu procentach naturalne, jeśli aromatyzowane to organicznie (np. kawałkami trufli z okolic Alby czy australijskim chilli).




Te kryształy to t.zw. finishing salt czyli sól, której używa się jak najlepszych przypraw, dodając ją do gotowego dania juz na talerzu, tuż przed podaniem go na stół. Jak dowiedziałam się od przemiłego Pana, w Polsce z tych soli korzysta Wojchech Amaro, osławiony szef kuchni Klubu Polskiej Rady Biznesu, polski prekursor kuchni molekularnej; w kolejce czekają również restauracje rodzeństwa Kręglickich.
Butik La Sal Gallery na Mokotowskiej otwarto w zeszłym tygodniu, w najbilższym czasie dwa następne otwierają się w Moskwie i Tokio.
Ceny to od 44 do 160 zł za słoik. Drogo, ale it is worth it's salt.


 
  
zdjęcia pochodzą z funpage'u La Sal Gallery, www.facebook.com

Monday 14 June 2010

niespodzianka

znalezione przez Grzesia w necie, zupełnie przypadkiem.

www.cezik.com





Wednesday 26 May 2010

Felsina u Chopina


Byliśmy wreszcie w muzeum Chopina. Udało nam się je zwiedzić przy okazji kameralnego koncertu organizowanego tam przez toskańskiego producenta wspaniałych win Felsina.

Trzy piętra poświęcone życiu, twórczości i osobowości Fryderyka + kolorowa sala edukacyjna dla dzieci + piwnica z maleńką sala koncertową i kilkoma stanowiskami do odsłuchu kompozycji. Muzeum jest bardzo multimedialne, bardzo nowoczesne, także pod względem architektury wnętrza (cegła, plastik, metal). Labirynt korytarzy i zakamarków pełnych zdjęć, rękopisów i miejsc odsłuchowych może wciągnąć na kilka dobrych godzin.
 

Dla mnie odkryciem były też wina od Felsiny, zwłaszcza białe I SISTRI (100% chadonnay).
Piękna, nośna, autentyczna owocowość, niezwykle eleganckie, umiejętne, subtelne użycie beczki łączą się z zaskakującą, intrygującą mineralnością tego wina. Razem daje to poczucie skończonego arcydzieła, w którym wszystko jest na miejscu, ale niczego nie ma w nadmiarze.
Oprócz I SISTRI można było spróbować także chianti chassico RANCIA i białego kruka Felsiny ILLO, wina dostępnego jedynie w 1,5 l. butelkach i nie do dostania w wolnej sprzedaży.

Łyżką (no, może łyżeczką) dziegciu jest akustyka w sali koncertowej. Mimo plastikowego ekranu nad sceną, dźwięk fortepianu jakoś gubił sie w maleńkiej przecież sali. A wydawałoby sie, że takie miejsce zobowiązuje.


zdjęcia: WB, materiały producenta 

Monday 17 May 2010

partiotyzm lokalny

rozwiązanie

Dziękujemy za maile, zwycięzcy już wiedzą, że wygrali.
Poniżej jedna z fajniejszych odpowiedzi:

P _ rzyjemność lekka jak podmuch wiosenny
O _ rzeźwienie, nastrój kojący, senny
R _ adość, że w końcu jest
T _ o wino jest the best
O _ tak ! Koniec słów natchnionych.

Porto dawno "dodałem do ulubionych"

Monday 10 May 2010

konkurs

Obiecałam, że następny konkurs będzie z nagrodami i ninejszym dotrzymuję słowa.

Ciekawa jestem z jakim winem kojarzy Wam się wiosna?

Możecie pisać o samym kolorze, o szczepie, o konkretnych butelkach albo o wiosennych drinkach na bazie wina. Pełna dowolność.
Dla autorów trzech najciekawszych odpowiedzi mamy dwuosobowe zaproszenia na Międzynarodowe Targi Alkoholi WINE & SPIRITS, podczas których odbędą się warsztaty wprowadzające w świat wina.
Odpowiedzi zamieszczejcie tutaj w komentarzach lub ślijcie mailem na marta@september.waw.pl do piątku, 14 maja, do pólnocy.

Friday 30 April 2010

Pierwsze koty za płoty

Wpadliśmy na pomysł pewnego performance'u winnego, który angażowałby cztery zmysły: wzrok, węch, smak i słuch. Zaprosiliśmy do współpracy kucharza i kompozytora, młodych chłopaków z otwartymi głowami i ostatnie dwa wieczory spędziliśmy na kuchennych przygotowaniach i koncepcyjnym brainstormingu. Wniosek nasunął się jeden: książkowe połączenia wina z potrawami nie zawsze się sprawdzają, czasem nawet nie sprawdzają się wcale a poszukiwania dźwiękowej ilustracji tych zestawień wymagają od degustatorów wzniesienia się na wyżyny abstrakcji. Ale było warto bo zaczął sie nam rysować projekt dla otwartych głów i odważnych poszukiwaczy kulinarno-muzycznych przygód.


Wednesday 21 April 2010

Jarmark Wina i Specjałów



 Dla tych, którzy lubią wino, Sycylię, ręcznie robione słodycze i arabikę. 



 

Monday 15 March 2010

kawa

Wszyscy piszą o Gambero Rosso czyli wielkiej włoskiej uczcie winiarskiej, która podczas międzynarodowego tournee zawitała do Warszawy kilka dni temu. Że wielkie nazwiska, że wielkie wina, że wielki szał. I dobrze. 
Ja za to dziś o kawie.

 Jurek Kruk, w swojej fantastycznej piwnicy na Bema, zorganizował spotkanie z baristami z Coffee Clue. Było o tym, co to jest arabica a co robusta i jak je rozróżnić, o zasadach degustacji kawy i o jej produkcji.  Największym odkryciem wieczoru, oprócz kawy pachnącej i smakującej Earl Grey'em, była dla mnie informacja, że palarnie kawy są nawet w Warszawie, i to całkiem niedaleko nas. Można tam pojechać, wybrać sobie ziarna, określić intensywność wypalenia i za chwię zabrać ze sobą swoją własną, autorską mieszankę.


Kawa to kolejny nieodkryty ląd, który, jeszcze niewyraźnie, ale już majaczy mi na horyzoncie. Zaczęłam przygotowania do podróży - walczę ze swoim ignoranctwem w postaci mleka i łyżeczki cukru.


A do 4 Senses Jurka Kruka w ogóle warto zaglądać. Ma autorski wybór win, świetny ekspres (Della Corte) i mieszankę kawy zrobiona przez siebie (przy pomocy Mistrza Polski Baristów Sławka Sarana i chłopaków z Coffee Clue), herbaty, oliwę, sery, szynki, polską czekoladę hand-made. Szynka hiszpańska Joselito Gran Reserva jest jak wino (smak i zapach ewoluują z czasem napowietrzenia) i kosztuje też tyle, co dobry riesling, ale warto. Oprócz tego wszystkiego Jurek ma u siebie kuchnię, gdzie czasem sam coś gotuje, czasem zaprasza znajomych szefów kuchni (Pascala Brodnickiego czy Józka Seeletso) a z czasem pewnie i sami goście będą się tam panoszyć. A wszystko to w starej, przedwojennej kamienicy z czerwonej cegły.

 

zdjęcia: Coffee Clue, 4senses

Monday 8 March 2010

fotozagadka

 
Tym razem jeszcze bez nagród, ale pomyślę i o Tym.
Czy wiesz, co przedstawia zdjęcie? 
 
 
 
 

Thursday 4 March 2010

Kwestia smaku



Kiedy prawie pięć lat temu gość w dość ekskluzywnej restauracji, w której pracowałam, zapytał mnie "jak właściwie smakuje ta woda którą Pani poleca" tylko wyuczona kelnerska kurtuazja powstrzymała mnie od wywalenia na niego gał i zupełnie niemarketingowej odpowiedzi "no... woda jak woda, proszę Pana".
Naprawdę bardzo dobrze pamiętam ten moment.
Równie dobrze pamiętam, gdy niecały rok temu okazało się, że woda jednak ma smak. I to taki, że zachodni świat zupełnie zwariował. W Nowym Jorku i Londynie, w Ritzu i innych ekskluzywnych restauracjach pojawiły się, obok kart wina, karty wód mineralnych a raminę w ramię z sommelierami zaczęli pracować wodni sommelierzy, który doradzają, czy do polędwicy po florencku lepszy jest artezyjski Voss z norwegii czy Fiji z Fidżi czy może jednak polska Cisowianka.
Degustacja 15 polskich wód mineralnych potwierdziła, że wody moga być tak różne jak wina. Trzeba tylko potraktować sprawę bardziej po aptekarsku, przez mikroskop, bo kwestia leży w niuansach. Nie jak między czerwienią a zielenią a raczej jak między akwamarynem a indygo.