Thursday, 4 March 2010

Kwestia smaku



Kiedy prawie pięć lat temu gość w dość ekskluzywnej restauracji, w której pracowałam, zapytał mnie "jak właściwie smakuje ta woda którą Pani poleca" tylko wyuczona kelnerska kurtuazja powstrzymała mnie od wywalenia na niego gał i zupełnie niemarketingowej odpowiedzi "no... woda jak woda, proszę Pana".
Naprawdę bardzo dobrze pamiętam ten moment.
Równie dobrze pamiętam, gdy niecały rok temu okazało się, że woda jednak ma smak. I to taki, że zachodni świat zupełnie zwariował. W Nowym Jorku i Londynie, w Ritzu i innych ekskluzywnych restauracjach pojawiły się, obok kart wina, karty wód mineralnych a raminę w ramię z sommelierami zaczęli pracować wodni sommelierzy, który doradzają, czy do polędwicy po florencku lepszy jest artezyjski Voss z norwegii czy Fiji z Fidżi czy może jednak polska Cisowianka.
Degustacja 15 polskich wód mineralnych potwierdziła, że wody moga być tak różne jak wina. Trzeba tylko potraktować sprawę bardziej po aptekarsku, przez mikroskop, bo kwestia leży w niuansach. Nie jak między czerwienią a zielenią a raczej jak między akwamarynem a indygo.





No comments: