Dopadło mnie jakieś chorobowe licho a ponieważ karmię Ignaca mój leczeniowy arsenał jest mocnoo ograniczony. Czosnek i mleko z miodem odpada, większośc leków też. A. wpadła na pomysł soku z malin i kompotu z żurawiny (kupionej BTW na bazarze na Wolumenie, czyli miejscu które objawiło mi się ostatnio jako wspaniała, nieprzebrana skarbnica owoców i warzyw. Ten bazar zasługuje przynajmniej na osobny wpis, jeśli nie na jakiś poważniejszy medal).
Tak, kompot z żurawiny dobra rzecz, ma piękny kolor i dużo witaminy C, jest zdrowy i bardzo apetycznie wygląda. No to chlup...
...SHIEEET, JAKI GORZKI!
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment